Niiiiieeee no jazda nim byla niesamowita.
wszystko trzeszczalo, trzeslo sie i skrzypialo. jak dojechalem nim z poznania do warszawy po 5,5 godzinach to jeszcze mi w uszach szumialo od ryku diesla

no bylo to wrazenie nie do opisania!

no nie wspominam juz ze nikt podczas tej jazdy nie probowal nawet wymusic perwszenstwa czy zajechac mi drogi hehehe

Ale dojechal do domu, majac male ilosci oleju, papierek po prince polo w filtrze powietrza, hamulce w oplakanym stanie i wogole.
teraz stoi u Grzeska, ktory wymienia mu plyny ustrojowe i powrocil padnieta poduszke do pozycji fabrycznej. Mam nadzieje ze w tym tygodniu wezme go w swoje lapska i bede mogl powiedziec cos wiecej.
no ale jak z Koro przejechalismy sie po lesie to zawieszenie mietciutkie jak w range'u!
fotki beda po swietach, napewno sie pochwale!
