Witam Wszystkich,
Dzisiaj zakończyłem zabawę z przekładką gaźnika z Poniacza. Całość zajęła mi kilka godzin, tzn. bieganie od komputera do samochodu, podłączanie wszystkiego tam gdzie trzeba, zaślepianie niepotrzebnych wejść i wyjść, jazdy próbne i poprawki. Postanowiłem coś napisać na ten temat, może przyda się to komuś takiemu jak ja, kto nie ma za wiele pojęcia o silniku, chociaż z satysfakcją stwierdzam, ze ten stan się zmienia
Na początek moja Suza:

Jeszcze wiele pracy mnie przy niej czeka ale już teraz daje wiele radości z jazdy.
To siedzi pod maską, silnik 1,3:

Od tego postanowiłem rozpocząć zabawę w garażu.
Postaram się opisać w miarę dokładnie co i jak zrobiłem z gaźnikiem. Na początek zdjęcie:
Mam nadzieję, że w kolorach każdy się połapie. Starałem się, żeby na wszystkich zdjęciach określony przewód miał tylko jeden kolor.
Wejście B zaślepiłem zgodnie z zaleceniami. Jest to wejście do ogrzewania gaźnika płynem chłodzącym (jakkolwiek to brzmi)

W oryginalnym gaźniku zaworek elektryczny odpowiadający za wolne obroty silnika miał tylko jeden, czarny kabelek, co widać na zdjęciu podpisane jako "WTYCZKA Z ORYGINALNEGO GAŹNIKA". W gaźniku od Pony są dwa kabelki (czerwony i niebieski). Na forum znalazłem informację, że czerwony kabelek to "+" a niebieski to "-", tak więc za pomocą zwyczajnej kostki elektrycznej połączyłem czerwony kabelek z zaworka z czarnym z oryginalnej wtyczki z AISANA a niebieski kabelek połączyłem także z niebieskim i podpiąłem pod masę. Rozwiązanie to działa, gdy wtyczka nie jest podłączona silnik nie chce zapalić.
Kolejna fotka:
Element C nie jest używany i chyba nikt nie wie do czego to służy. Elementy D i E także zaślepiłem zgodnie z zaleceniami. Pierwotnie A1 było połączone z D a A2 było połączone z C.
Radzę zwrócić uwagę na wymianę elementu który nazwałem "MOCOWANIE POKRYWY GÓRNEJ", czyli przełożyć z oryginalnego gaźnika do Poniacza. Założyłem dodatkowo oring aby połączenie pokrywy doprowadzającej powietrze do gaźnika było szczelniejsze (zakupiony w sklepie rolniczym za kilka groszy, bez oringa pokrywa sprawiała wrażenie luźnej).
Teraz problem wolnych obrotów:
Ja napotkałem się na dwa problemy z obrotami i polecam się im przyjrzeć zanim zaczniemy kręcić śrubkami na gaźniku.
Na zdjęciu poniżej pokazałem jak przymocowałem linki gazu oraz ręcznego ssania. O ile gaz nie jest problemem o tyle z ssaniem trzeba się trochę pobawić ale da się to przymocować w oryginalnym wycięciu i sprawdza się całkiem dobrze. Tutaj proponuję zwrócić uwagę na długość oryginalnej linki gazu z Samuraia. Na pierwszy rzut oka wygląda ona OK lecz później okazało się, że jest trochę (dosłownie) za krótka. W moim przypadku nie pozwalała zejść z obrotami poniżej 1500, co oznacza, że dźwignia dodawania gazu była cały czas lekko uniesiona (kwestia dosłownie milimetra lub dwóch). Problem ten rozwiązałem podginając uchwyt (w stronę pokrywy klawiatury) do którego jest przykręcona linka gazu dwoma nakrętkami rozmiar 12. Samochód w spoczynku chodził na 800 obr/min.
Po jeździe próbnej okazało się, że wyregulowanie długości linki gazu jest niewystarczające. Coś powodowało, że po szybszej jeździe samochodem obroty nie spadały poniżej 2500. Tutaj znowu forum okazało się pomocne. Wyszło na jaw, że jeszcze jeden mały element może człowieka wkur..., zdenerwować. Po szybszej jeździe, po zdjęciu nogi z gazu "dynks" ustawiał się w położeniu zaznaczonym przerywaną, czerwoną linią. Jak napisałem na zdjęciu należy go podgiąć w lewo, tzn. w stronę pokrywy klawiatury. U mnie różnica pomiędzy tym co było a tym co jest i działa to ok. 1 do 2 milimetrów (te milimetry decydują czy silnik chodzi na 800-900 obr czy na 2500 obr). Ja podgiąłem "dynksa" maksymalnie w lewo i lekko w dół (dla pewności) po czym zrobiłem sobie dłuższą jazdę próbną po mieście i na razie mogę z czystym sumieniem napisać, że wszystko dział tip-top. Silnik na każdym skrzyżowaniu i postoju ładnie wracał do ok. 800 obrotów.
Na koniec ostatnia rzecz a mianowicie podgrzewanie gaźnika płynem z chłodnicy.
Oryginalny gaźnik miał wejście i wyjście, czyli płyn przepływał przez gaźnik. W Poniaczu natomiast jest tylko "wejście" co oznacza, że płyn nie był w ruchu, swoją drogą uszczelka która była przy gaźniku od Ponego w tym miejscu była najbardziej zniszczona i skorodowana. Jak wspomniałem wcześniej zaślepiłem to miejsce.
Wyjście do którego podłączony jest wąż na zdjęciu powyżej pierwotnie prowadziło krótkim wężykiem do oryginalnego gaźnika a wąż ze zdjęcia (długi, prowadzący do dolnych partii silnika) podłączony był do drugiego wyjścia w oryginalnym gaźniku.
Mam nadzieję, że informacje zawarte w tym poście okażą się pomocne.
Wszelkie sugestie i krytyka są mile widziane. Tekst pisałem zgodnie z tym co wiem lub co wydaje mi się, że wiem na ten temat.
Tekst nie powstałby bez wcześniejszych postów na których opierałem się montując gaźnik w swoim samochodzie.
Pozdrawiam,
Andrzej