Chodzi po głowie Jimny w benzynie (momentami krótka GV).
Małe, zwinne autko do jazdy w terenie.
Jazda jak najmniej płaskiego. Podjazdy, zjazdy, trawersy, górki, dołki, "wygibasy". Bez wypraw, długich wycieczek, jak najmniej czarnego, 2 osobowe wystarczy. Ale chciałbym też w miarę zwinnie poleciec po szutrowych , czasami wyboistych leśnych czy wiejskich gruntówkach na dojazdach - co nie jest mocną strona Jimniaka czytam.
Taki teren lubię i taki ostatnie lata ujeżdżałem na quadzie. Było też dużo błota i wody ale w aucie raczej te 2 elementy krajobrazu ograniczę - albo i nie

Z racji, że auto będzie "czochrane" raczej z każdej strony, nie chce inwestować w cukierka z wyglądu bo lakier i blachy pewnie szybko stracą swój blask przez krzaki, drzewka, piach, obcierki. Liczy się mechanika i żeby wyjściowo auto było wizualnie kompletne/całe - stan lakieru i środka mniej ważny.
Pytanie jest takie:
Czy jest sens szukać przy takim założeniu auta w ok 10 tyś zł z nastawieniem że dalej będę sobie sam go modził? Czy da się za to kupić coś co będzie miało zadowalający stan techniczny? Ogłoszenia sa po 8-10 tyś za kierownice po właściwej stronie, tylko co pod skorupą?
Czy jak się trafi coś to wziąć lekko dłubnięte?
Budżet na to powiedzmy 20 tyś.
Wolałbym jednak kupić tanią serię i sobie ją dłubnąć lekko. Zobaczyłbym jak to lata i co będzie potrzebne ale oglądając wiele relacji na YT i opisów, recenzji, czytając to i owo pod moje założenia przewiduję na dziś jakiś lift zawiasu 2"(wykrzyże, kąty i czytałem że dobry lift potrafi sprawić ze dżimnik lepiej łyka nierówne/dziurawe szybsze szutry (???) ), opony A/T, wyciągarka na przodzie, dystanse, osłony spodu i progi.
Te elementy wolałbym założyć nowe, sprawdzone przez ludzi, polecone i widzieć jak jest to zrobione.
Czy może przyjrzeć się także ofertom takim jak np to:
https://www.otomoto.pl/oferta/suzuki-ji ... zo4Yf.html
Choć to nie jest to co wydaje mi się by mnie do końca interesowało (opona, lift budy a nie zawiasu).
Jakieś porady dla początkującego w autach 4x4?.
Konkretnie czy pod moje założenia warto jeździć i oglądać sztuki w ok 10tyś bo to kawałek drogi co się pojawia ode mnie.
15-18 tyś na auto też nie byłby problem bo jak "wpadne" to kasa na mody powyżej w/w budżetu się znajdzie ale szkoda zwyczajnie siana mi na ładne autko bo to co dam za wygląd to kasa w piach, wiadomo w tej zabawie za "szpej" włożony się nie odzyska na końcu do tego jeszcze za przepłacony ładny wygląd.
Tym bardziej, ze jak wiemy, pierwszy pojazd to niewiadoma, może szybko zweryfikować założenia, oczekiwania i nie podejść. Na pierwszym dopiero uczymy się i zauważamy co nam jest potrzebne. Drugi, kolejny jest dopiero bardziej dobrany, doasowany, właściwy. Dlatego tez nie chciałbym potem oddawać go za połowę wartości z extra gratami, co jest bardzo prawdopodobne. Wiem to po quadach bo nowy po roku był tak podrapany/sponiewierany wizualnie (rysy/obcierki) że wiele 10 latków przy nim wyglądało dużo lepiej. Wg mnie lepiej poszukać coś w dobrej kondycji w niższych poziomach cenowych ( nie mówię o kompletnych dołach i tzw "okazjach") bo potem, z wiekiem nie płaci tu już rocznik a stan auta.
Sorry za spory elaborat.
Z góry dziękuję i pozdrawiam.