Podczas ostatniej imprezy (pozdrawiam dzieciaki off-roadziaki) miałem dziwną przygodę.
Jechałem po błotnistej drodze z załączonym napędem + reduktorem.
Zjechałem z drogi aby się zatrzymać, mocno skręciłem, wyprostowałem koła i usłyszałem mocny strzał - myślałem, że wjechałem na jakiś zarośnięty pień. Okazało się, że nie ma żadnego pnia a auto nie może ruszyć ani do przodu ani do tyłu. Rozłączyłem sprzęgiełka przednich piast (mam założone dodatkowo manualne - oprócz pneumatycznego wysprzęglania półosi) na wszelki wypadek. Auta nadal nie było w stanie ruszyć. Podnieśliśmy tył auta na highlifcie. Koła tylnej osi były zblokowane (dawały się je ruszyć ok 1cm - więc to raczej nie hamulce). Ponieważ auto stało blisko rowu zrzuciliśmy jej z podnośnika w bok (oczywiście nie do rowu

Po tym podniesieniu okazało się że jedno z kół zostało odblokowane. Zrzuciliśmy drugi raz - aby jeszcze się odsunąć od rowu - i po podniesieniu okazało się że koła się kręcą normalnie (znaczy dyfer działa). I od tej pory cisza. Auto jeździ od tej pory z tylnym napędem z z 4x4 z 4x4L, z dużymi prędkościami etc. etc. i nic wszystko działa nic nie drży, nic się nie tłucze etc.
Aha po powrocie z imprezy wymieniłem olej w tylnym moście, nie było żadnych opiłków ani zębów

Dla utrudnienia zadania nie ma żadnej blokady w tylnym moście (w szczególności LSD )
Any ideas?
pozdr
Y