Spać nie daje mi wybór opon ponieważ mogę pójść dwoma skrajnie różnymi drogami.
1. BFG KM2 33x12.5 cala. (lub inny podobnie duży baloniasty MTek)
Teoretycznie opona powinna iść wierzchem, lepsza w piachu, nie kopie dołów, trzyma wymiar więc jak na Suzuki jest POTĘŻNA

2. Silverstone X-treme 33x10,5 cala
Agresywna pompa do gnoju, super w błocie, nieco mniejsza bo nie trzyma wymiaru - generalnie hardcore. Wady - droższa, wąska, bardzo kopiąca... nie wiem co jeszcze.
No i teraz pytanie - którą drogą byście poszli? Duża szeroka opona z turystycznym bieżnikiem licząc, że przy małej masie Vitki utrzyma się na powierzchni. Czy ekstremalny traktor do kopania - tak jak to robi znakomita większość "offroadowej czołówki".
Zaznaczam, że auto będzie jeździło po asfalcie tylko w drodze na rajdy (nie mam lawety, więc czasem przebieg będzie).