To co widziałem było dla mnie trochę dziwne, co nie znaczy że złe. Człowiek "starszej daty" pod sześćdziesiątkę, w dodatku stary trep z zamiłowania "mechanik" - stąd może i jego sposoby na zabezpieczenie ramy. Zacznę od początku.
Wjeżdżam na podwórko a tył Froty w górze, stała kołami na pustakach, obok samochodu właściciel i jego syn z (chyba) przemysłowym odkurzaczem i


- samochód przodem w dół, w otwory technologiczne ramy wężem pod ciśnieniem woda, jednak odpływy zatkane.
- gdy woda zaczynała się wylewać tym otworem co wlewali to przestawali lać
- następnie wkładali rurkę na oko fi20 przeredukowaną z rury na oko fi40 od odkurzacza przemysłowego i w ten sposób wysysali wszystkie brudy z ramy

Gdy ja zajechałem to płukali już od ponad godziny, i to tylko jedną stronę ramy. Już z opowieści wiem że teraz będą zatykać wkręcając śrubki w odpływy ramy (ma dospawane nakrętki w miejscach odpływów) i lać przepalony olej. Z tym olejem będzie śmigał kilka dni po czym olej zlewają i tak do następnej jesieni.
O co mi chodzi, a no o to bo i mi zaproponowali w któryś wolniejszy weekend takie czyszczenie i chcę Was teraz podpytać czy warto się bebrać czy olać temat. Po pierwsze nie będę jeździł Hyundaiem nie wiadomo ile lat, druga sprawa to że ramy nie mam w tragicznym stanie choć może taki zabieg przedłużył by jej żywot, a po trzecie myśl że mam stracić cały dzień bebrając się w syfie to wolę jechać na ryby.
Nie proszę o jakieś wydumane odpowiedzi, wystarczy: "tak, warto to zrobić", lub: "olej temat jedź na ryby"
