Misiek Bielsko pisze:
A Szarik biegnący w sztiflach drogą krajową za zestawem?

tak dla paddierżenia razgawora przypomnę...
jechaliśmy na rundę. gdzieś na drodze w okolicach grójca. wypadek był czy cośtam i korek kolosalny się wytworzył. wszystko stanęło. 130tka z pokrakiem na lawecie. szarik jadący na doczepkę stwierdził że idzie jarać w takim razie. wylazł na pobocze w nieodłącznych sztiflach i skórze. jara.
coś tam się na horyzoncie zaczęło ruszać. metr, dwa, trzy. jak już miałem dziurę 10-15m to powoli ruszyłem. szarik jara. stanęło. szarik jara. ruszyło kilka metrów. szarik jara. podciągnąłem. szarik z twarzą pokerzysty jara. puściło znowu jakieś 50m. powolutku podciągam, szarik maleje w lusterkach ale twardo jara. znowy kilka metrów. szarik bez zmian. puściło na dobre. powoli ruszyłem. szarik nic. delektuje się. sto metrów na jedynce, z tyłu zaczynają napierać, szarik w lusterkach maleńki, zaczął iść w naszą stronę. z tyłu dymią, zjechać zestawem nie ma gdzie, zapodałem dwójkę i jadę pomaleńku kolejne metry. szarik idzie. jadę. szarik idzie szybko. jadę. szarik maszeruje. jadę. szarik się puścił w galop z fajorem w ryju. jadę. szarik pędzi. już go prawie nie widać. kolejne osiemset metrów jest zatoczka. szarik w pełnym galopie. zjechałem. szarik jak nas dopadł to do końca podróży nie wygenerował sensowengo zdania tylko sapał jakieś obelgi i coś bredził że zaraz aliena urodzi.
wogóle szarika jest pociesznie gdzieś zabrać. zawsze coś odwali. kiedyś przed rundą w łasku woziłem 130tką tyczki do oesów. ja pomaleńku jechałem po piaskowni, tyczki były na pace, a sędziowie szli za autem i je nabijali. na to napatoczył sie szarik. wskoczył na klapę, siedzi majtając nogami, zagaduje sędziów i jara szluga.
na jakimś wyjebie auto podskoczyło i puściły linki trzymające klapę poziomo. szarik przydzwonił w glebę tak, że dziurę w piachu wybił porządną. i tak leżał przebierając kończynami jak stonka polana azotoksem.
innym razem se z dziesięć litrów paliwa do sztifli wlał przy tankowaniu pokurcza.
