Pepek pisze:Z tym kupowaniem poza Pl to się nie zgodzę. Po pierwsze każdy wyjazd za granicę kosztuje parę ładnych stówek.
po A jadac po jakis samochod w pewnym przedziale cenowym nie czekuje cudow tylko mniej lub bardziej zmeczonego jazda po danym kraju /jak i gdzie sie jedzi, z grubsza wiadomo/ pojazdu. Trzeba miec wybitnego pecha aby trafic na dobity ponad miare pojazd.
Trudno, jadac ogladac auto w PL tez wydaje kase i jakos ze wszystkich ktore zdarzylo mi sie ogladnac "kazden jeden" byl w gorszym stanie lub drozszy niz zblizone wiekowo egzempl w np niemczech.
po B nie jade do handlarza, bo nie ma codow, handlarz zajmuje sie jak sama nazwa wskazuje handlem a nie rozdawnictwem, wiec musi zarobic, wiec z zalozenie bedzie drozej lub cos "pogmerane"
po C kupuje z rak prywatnych /bo po B/
po D po kupnie robie to co jest do zrobienia, zatem juz kupujac nie szukam nowszych a drozszych rocznikow, a starszych, bo i tak beda do roboty a sa na dziendobry tansze
W mysl wyzej przedstawionych zasad "sprowadzilem" do PL kilkanascie samochodow, tzn doslownie sprowadzali sobie je moi znajomi a ja tylko pomagalem nb nieodplatnie. Byly to glownie Range Rovery i dychoteki. Zaden z nich, a niektore kupowane byly w zasadzie w ciemno nie zawiodl oczekiwan co do stanu /adekwatne do rocznikow i przebiegow/
Zatem metoda ta sprawdza sie, gdy godzimy sie na to, ze okazji nie ma. Jezeli wierzymy w okazje to faktycznie metoda ta nie znajduje zastosowania. Handlarz rzadko kiedy powie:
w tym aucie sypie sie to i to, zrobic nalezy to i to. Niemiec powie, bo przeciez oddaje to auto tak tanio ze przez mysl mu nie przejdzie, ze mialby klamac co do jego stanu bo i po co ? /oczywiscie nie generalizuje, moga sie trafic i kombinatorzy wsrod braci w wierze

zza Odry.
Ja widac mialem takiego pecha, ze co w PL kupione lub ogladane /oprocz ryndza od PK/ to trafione g...., co z niemcowni nawet bez ogledzin na miejscu to zgodne z rocznikem i przebiegiem
Norbert J. Zbróg
PS te wszystkie hasla typu: i
gla, bez wkaldu do jazdy itp
od razu smierdza, po prostu smierdza i juz...
ludzie brną w wojny prowadzeni metodami wypróbowanymi przy sprzedaży podpasek i proszku do prania