Drodzy państwo, na dzisieszej lekcji zajmiemy się rozbieraniem na czynniki pierwsze [jak się na końcu okaże zupełnie nie potrzebnie] włącznika świateł w Lornecie.
Rzeczony włącznik znaduje się na rys.1 i rys.2 - widok od tyłu.
rys.1
rys.2
Aby go w ogóle wyjąć spod kierownicy należy zdjąc plastikowe osłony kolumny kierownicy, odłączyć dwa konektorki z kablami i zwalniając dwa zatrzaski
[1]-rys.1 (na zdjęciu widać tylko jeden) wysunąć całość.
Buła z masłem.
Następnie, już w domciu, przystępujemy na początek do demontażu gały.
Wykręcamy śrubkę
[2]-rys.2, delikatnie podważamy dekielek
[3]-rys.3, zwalniamy zatrzask
[4] i zdejmujemy dekielek precz.
rys.3
Rys.4 przedstawiam nam, drodzy państwo, co kryje gała w sobie - czyli... włącznik
[5].
rys.4
Rys.5 - włącznik od zaplecza.
rys.5
Aby go rozebrać zwaniamy 4 zatrzaski
[6-8] - czwartego nie widać.
Rys.6 - to rozłożony włącznik, czyli
[9] - blaszki z prundem i
[10] blaszka zwierająca te pozostałe w zleżności od położenia przełącznika.
rys.6
Te na zdjęciu są w całkiem dobrej kondycji, więc przecieramy je tylko delikatnie. W przypadku stwierdzenia spalenizny czyścimy bardziej ambitnie, lub reanimujemy w siakiś inny sposób. Nie wiem jaki.
Przy tej czynności nierozważnie kręcimy kółkiem od blaszki
[10], co powoduje, że 4 sprężynki, kulka, kółko i sama blaszka latają rykoszetami po pokoju.
rys.7
Klnąc zbieramy wszystko z podłogi
rys.7, delikatnie już składamy do kupy (kulka ciągle lubi strzelać), zatrzaskujemy, wkładamy na miejsce, zatrzaskujemy dekielek, zakręcamy.
To ciągle buła z masłem.
Jeśli włącznik nadal nie działa znaczy problem tkwi głębiej, w - powiedzmy - głowicy.
I tu sie zaczyna kama sutra.
Wykręcamy od strony pinów od kabli dwa wkręty
rys.2, zwalniamy przy pomocy trzech rąk, zębów i sześciu śrubokrętów 3 zatrzaski
[11] rys.8, [12] rys.9, [13] rys.10, by zdjąć dekielek z przyciskiem od awaryjnych
[14] rys.11.
rys.8
rys.9
rys.10
rys.11
I wtedy (jeśli to robimy pierwszy raz) wylatują nam ze środka: blaszka od kierunkowskazów
[15], dwa popychacze (!?) z roleczkami
[16] i zapadka
[17].
Mamy w ten sposob - prócz małych - trzy duże części na wierzchu:
[18] gałę z zawiasem,
[14] dekielek z włącznikiem awaryjnych i
[19] część ze stykami.
Z tej ostatniej wydłubujemy wózek
[20]rys.12 z blaszkami
[21]rys.13 jeżdżącymi po stykach
[22]rys.14 i zmieniającymi nam światła.
rys.12
rys.13
rys.14
Czyścimy części odpowiadające za kontakt, przy wyjmowaniu blaszek z wózka uważamy na sprężynki
rys.15.
rys.15
Póki wszystko jest na wierzchu rozkminiamy co z czym zwiera żeby było jasno.
Wózek składamy do kupy, montujemy go na swoim miejscu i zaczynamy nucic mantrę bo nam się przyda za chwilę koncentracja fakira.
Składanie całości proponuję zrobić w takim porządku:
-Na samo dno dekielek z awaryjnymi;
-W zawias gały upychamy zapadkę
[17] i dwa popychacze
[16] (pasują tylko w jednym miejscu);
-Zawias montujemy w dekielku tak, aby nie wypadły drobiazgi z punktu powyżej;
-W zawias montujemy blaszkę od kierunków
[15];
-Wieńczymy dzieło zatrzaskując na to część ze stykami
[19], naciskając w odpowiednim momencie przycisk od awaryjnych i zgrywając go ze sprężynką wystającą z części ze stykami.
-Wkręcamy wkręty.
Okazało się, że cała ta gimnastyka była w moim przypadku nie potrzebna [shit], bo rozkminiając w odpowiednim momencie pracę wózka na stykach wydedukowałem, że prąd w konektorze z grubymi pinami powinien być na obu skrajnych.
U mnie jest na jednym.
Czyli teoria z dżołkiem fussible linek wydaje się być na obecną chwilę najtrafniejsza.
CDN...