
No i chyba się zaczyna

Jest tak:
Jak ruszam 'z kopyta' to mi trzęsie buda - tak jakby coś przeskakiwało. Pod pedałami uczucie takie jakby mi się trochę sprzęgło ślizgało - znaczy moje deptanie nie bardzo przekłada się na wzrost prędkości tylko trzęsie coraz bardziej

Przy tym coś mi ćwierka - rodzinka stwierdziła 'pasek ci się ślizga'. Ale mi to bardziej brzmi jakby jakaś rolka albo inne łozysko śpiewało. Do tego wydaje mi sie że to gdzieś z tyłu bardziej niż z przodu. To ćwierkanie nasila się jak dodaję gazu - jak zdejmuję nogę do przestaje ćwierkać. Na wciśniętym sprzęgle ćwierkanie nie występuje.
No i ostatni objaw - przy mojej normalnej prędkości 'przelotowej' - czyli piąty bieg, jakieś 2-2.1k obrotów i jakieś 80-90km/h cos 'napierdziela' - takie: dum, dum, dum, dum i czuć drgania. Jeżeli wcisnę pedał to mam dumdumdumdum i przy ok 2.5-3k obrotów i przy jakieś 105km/h
wszelkie objawy ustepują - nie dudni i nie ćwierka.
Żadnego dum, dum nie ma na wciśniętym sprzęgle - na moje głuche ucho to silnik pracuje jak trzeba (znaczy jak zawsze bo nie wiem czy tak trzeba

No ja wiem że pewnie Dyskoteka sobie życzy żebym jeździł te 110 ciągle (bo wtedy wszystko w porządku) ale dla mnie to troszkę za szybko (zwłaszcza w ruchu miejskim).
Wydaje mi się że przy przyspieszaniu od zera 'na chama' też objawy są mniejsze ale niespecjalnie cisnąłem bo się bałem.
Gdzie zajrzeć żeby się załamać ? Szykować wielką kupę szelestów czy duża wystarczy ?
Pewnie i tak się skończy na wizycie u jakiegoś mechaniora ale jeżeli to jakis typowy objaw czegoś to miłoby było wiedzieć na co psyche szykować.