To jest próba sił.
Mnie mój rendż zaczął poniewierać dosyć szybko po zakupie...
ale, że ja twardy i nienerwowy jestem, to dałem mu czas na zastanowienie się nad sobą wśród wraków na pewnym podkonstancińskim cmentarzysku samochodów...
Tera jak już postał na deszczu i mrozie, zabieram go do garażu i będę tłumaczył, żeby więcej tak się nie zachowywał...
Tłumaczenie zacznę od rozebrania go do golasa i złożenia od nowa z zastosowaniem nowej wiązki elektrycznej między innymi... bo to co tam jest , czyli połączenie lucasa z druciarstwem mejd baj pan edek, nie ma prawa działać, i ja się wcale nie dziwię, że on pewnego dnia, po prostu rzucił palenie...