Okazało się, że w dowodzie rejestracyjnym mam wbite inną dopuszczalną masę całkowita i dopuszczalną masę przyczepy, niż wynika to z tabliczki znamionowej w samochodzie.... W dowodzie mam 2810 i 2810, a z tablioczki wynika 2720 i 2720. Miły Pan Diagnosta powiedział, że to nie problem, dopuszczą pojazd do ruchu, tylko że zamiast stempelka dostanę zaświadczenie i urząd ma mi dowód (i kartę pojazdu jak rozumiem) wymienić. No w zasadzie nie problem, tylko drobna niedogodność. To już trzecia rejestracja tego samochodu w Polsce i jakoś nikt tego do tej pory nie zweryfikował? Posprawdzałem stare niemieckie dokumenty - tam BYŁO 2720 i 2720, czyli zgodnie z tabliczką i ZOSTAŁO ZMIENIONE przez jakiś stosowny niemiecki urząd na 2810 i 2810. Ma ktoś pomysł, skąd taka różnica? I co ja mam zrobić? Posłuchać Pana Diagnosty i iść do urzędu dokumenty wyemieniać, czy mam mu przed nosem niemieckimi papierami machać i twierdzić, że jest OK a on się nie zna?
Podpowiem, że przegląd mam do 16 kwietnia, czyli mam tylko święta na zastanawianie. Ćwiczył ktoś ten problem?
Oraz wesołych Świąt!
P.S.
Przy okazji okazało się, że jakiś olej gdzieś cieknie, więc samochód zamiast wieźć nas na wieś na święta stoi w warsztacie i się naprawia - gdzieś z tyłu silnika pociekło coś...
