
RAINFOREST CHALLANGE 2008- kto i czym pojedzie z polski
Moderator: Pasza
PLUSY ++++++++++
1. zielenina zwana RainForest
2. trasa ( krótka ale była )
3. ciepła woda w górskich rzekach ( coś ok 25 st )
4. temperatura ... w lesie , mocno dodatnia jak na nasze
grudniowe przyzwyczajenia.
5. mało awarii sprzętu
6. wbrew oczekiwaniom - zgrany 30 osobowy polski team ( z jednym wyjątkiem )
7. zajebista międzynarodowa atmosfera ( szczególnie malajowie , chinole i
ruscy )
8. nie pamiętam
----------------------------------------------------------------------------------
MINUSY - - - - - - - - - - - -
1. małżeństwo J. !!!!!!!!!!!
2. organizator i jego organizacja rajdu legendy
3. dużo asfaltu
4. ulewy
5. komary i meszki
6. koszty
7. ponad 20 godzinna podróż do Malezji
8. miejscowe żarcie
9. ?
1. zielenina zwana RainForest
2. trasa ( krótka ale była )
3. ciepła woda w górskich rzekach ( coś ok 25 st )
4. temperatura ... w lesie , mocno dodatnia jak na nasze
grudniowe przyzwyczajenia.
5. mało awarii sprzętu
6. wbrew oczekiwaniom - zgrany 30 osobowy polski team ( z jednym wyjątkiem )
7. zajebista międzynarodowa atmosfera ( szczególnie malajowie , chinole i
ruscy )
8. nie pamiętam
----------------------------------------------------------------------------------
MINUSY - - - - - - - - - - - -
1. małżeństwo J. !!!!!!!!!!!
2. organizator i jego organizacja rajdu legendy
3. dużo asfaltu
4. ulewy
5. komary i meszki
6. koszty
7. ponad 20 godzinna podróż do Malezji
8. miejscowe żarcie
9. ?
- viola derengowska
- jestem tu nowy...
- Posty: 6
- Rejestracja: wt mar 20, 2007 9:48 pm
Plusy, minusy c.d.
PLUSY
8. kontakty z obcymi: Azja to naprawdę inny świat
9. wymiana różnych doświadczeń w temacie 4x4 i nie tylko
10. możliwość podróżowania i przebywania w ogromnym ogrodzie botanicznym
11. zakupy w China Town i masaże
12. kąpiele w wodospadach
13. dietetyczna kuchnia: ryż, ryż, ryż, jajko, ryż, sok z pomarańczy i mango
14. zabawne historie w naszym teamie: bałwanki, Lun, smalczyk, rafting, Kazik, o. Rydzyk...
MINUSY
9. chaos informacyjny
10. brak własnego samochodu
8. kontakty z obcymi: Azja to naprawdę inny świat
9. wymiana różnych doświadczeń w temacie 4x4 i nie tylko

10. możliwość podróżowania i przebywania w ogromnym ogrodzie botanicznym
11. zakupy w China Town i masaże
12. kąpiele w wodospadach
13. dietetyczna kuchnia: ryż, ryż, ryż, jajko, ryż, sok z pomarańczy i mango
14. zabawne historie w naszym teamie: bałwanki, Lun, smalczyk, rafting, Kazik, o. Rydzyk...
MINUSY
9. chaos informacyjny
10. brak własnego samochodu
...hm..co tu napisac , czy fajnie czy nie fajnie plusy czy minusy to subiektywne odczucia kazdego z nas ..organizacja totalna porażka pana brusa lee czy jak mu tam ..nasz polski ambasador rfc przestał byc dla mnie osobiscie wiarygodny( kiedy to po naszym telefonie w sprawie zasniecia za kierownicą kierowcy autobusu ktory wiozl nas 500 km odpowiedzial ze to pikus bo wlasnie jest ramadan i mamy traktowac to jak ludowy folklor i przygode ) może kogos to bawi ale mało zabawna była by rolka autokarem..
Dżungla...w zasadzie to zwiedzilismy dwie .. jedna to dżungla miasta kuala lumpur -miasta które żyje 24 godziny na dobe w którym jest wszystko mega bogate centrum i totalne slamsy poza nim .. sploty roznych kultur i przede wszystkim totalna odmiennosc od tego do czego jestesmy przyzwyczajeni..miejsce bardzo tanie bezpieczne i dla kogos ciekawego swiata godne polecenia..
Dżungla ta na którą wszyscy czekaliśmy ---to prawdziwy rarytas,niesamowity teren nieprzewidywalny i nieobliczalny , urwiska rzeki , roslinnosć , zwierzaki ,robaki ..ulewy jakich się nie da opisać ..w sumie przejechalismy 12 kilometrów w prawdziwej dziczy ..jedne z ciekawszych kilometrów jakie miałem okazję przebyć ..legowiska słoni ..urwiska ...przepaści pod nogami ..podjazd na którym przy końcu brakowało tchu ...po 12 przepieciu 66 metrów liny ..eh...
Nasza cała polska ekipa była przygotowana jak na wojnę , woda żywnosć sprzęt częsci .. myślę ze dalibysmy radę nie takim wyzwaniom ... niestety malezyjscy super rambo nie dali rady wytyczyc trasy ..bo klękał im sprzęt a zaradnością i znajomością mechaniki nie do końca grzeszą ...
oesy czy też ss-y tam tak sie to nasywa to jakies dziwne popierdułki na minute lub kilka preferujące system jazdy zero jedynkowy ... pedał psss..pedał .. przy takim terenie to totalna porazka tych którzy je ustalają ..klasyfikacja preferowala debili w set- konnym pojezdzie dla których off road chalenge czy przeprawa to pojecie obce ..
Dżungla otwiera oczy .. wszystko co mamy na codzien jest nie istotne ..ukazuje ludzkie słabości lęki i naszą ułomność wobec przyrody ..ukazuje prawdziwe cechy każdego człowieka .. oraz to ze możemy liczyc tylko jeden na drugiego ... tu nie wazne jest kim jesteś tylko jaki jestes ..jesli bede miał taką mozliwosc chetnie tam wróce ..nie dla sportu tylko dla paru chwil które warto było przeżyć ...
też kocham ojca rydzyka
Dżungla...w zasadzie to zwiedzilismy dwie .. jedna to dżungla miasta kuala lumpur -miasta które żyje 24 godziny na dobe w którym jest wszystko mega bogate centrum i totalne slamsy poza nim .. sploty roznych kultur i przede wszystkim totalna odmiennosc od tego do czego jestesmy przyzwyczajeni..miejsce bardzo tanie bezpieczne i dla kogos ciekawego swiata godne polecenia..
Dżungla ta na którą wszyscy czekaliśmy ---to prawdziwy rarytas,niesamowity teren nieprzewidywalny i nieobliczalny , urwiska rzeki , roslinnosć , zwierzaki ,robaki ..ulewy jakich się nie da opisać ..w sumie przejechalismy 12 kilometrów w prawdziwej dziczy ..jedne z ciekawszych kilometrów jakie miałem okazję przebyć ..legowiska słoni ..urwiska ...przepaści pod nogami ..podjazd na którym przy końcu brakowało tchu ...po 12 przepieciu 66 metrów liny ..eh...
Nasza cała polska ekipa była przygotowana jak na wojnę , woda żywnosć sprzęt częsci .. myślę ze dalibysmy radę nie takim wyzwaniom ... niestety malezyjscy super rambo nie dali rady wytyczyc trasy ..bo klękał im sprzęt a zaradnością i znajomością mechaniki nie do końca grzeszą ...
oesy czy też ss-y tam tak sie to nasywa to jakies dziwne popierdułki na minute lub kilka preferujące system jazdy zero jedynkowy ... pedał psss..pedał .. przy takim terenie to totalna porazka tych którzy je ustalają ..klasyfikacja preferowala debili w set- konnym pojezdzie dla których off road chalenge czy przeprawa to pojecie obce ..
Dżungla otwiera oczy .. wszystko co mamy na codzien jest nie istotne ..ukazuje ludzkie słabości lęki i naszą ułomność wobec przyrody ..ukazuje prawdziwe cechy każdego człowieka .. oraz to ze możemy liczyc tylko jeden na drugiego ... tu nie wazne jest kim jesteś tylko jaki jestes ..jesli bede miał taką mozliwosc chetnie tam wróce ..nie dla sportu tylko dla paru chwil które warto było przeżyć ...
też kocham ojca rydzyka

bałwan bałwanowi wilkiem ..........życie to podróż ,a nie osiaganie celu ...PATOLGIA...
Pobyt w dżungli odbił wam swoje piętno .....też kocham ojca rydzyka

Czytając plusy i minusy .....to jest tak jak z imprezą komercyjna za zylion euro ...a po drodze mija sie samobieżne grupy pycące według własnego widzimisie po ogólnie dostępnej mapie za kilka groszy a uchachanych od ucha do ucha i nie mających do nikogo żadnych pretensji.....a... i nie kochających ojca rydzyka

bądz twardy ........ i odpuść sobie!!!!!
[quote="Siarra"no to kto ich nauczył ;Kocham......itd
[/quote]
Albert zaczął a potem to już sie działo ...
generalnie to rydzyk moze zakladac ta filie ale nastepne slowa jakich uzywaja tubylcy to juz brak cenzury


Albert zaczął a potem to już sie działo ...


bałwan bałwanowi wilkiem ..........życie to podróż ,a nie osiaganie celu ...PATOLGIA...
- Doktor-Granat
- Posty: 733
- Rejestracja: sob gru 03, 2005 3:35 pm
- Lokalizacja: Gdańsk
- mellodeque
-
- Posty: 218
- Rejestracja: czw cze 21, 2007 10:41 pm
- Lokalizacja: 3miasto
- Kontaktowanie:
Niestety mimo godzin spędzonych przy kompie, walcząc z przesunięciem czasu - udało mi się zgrać około 60% materiału... tak więc dopiero w poniedziałek wieczorem rozpocznę wrzucanie materiau video na http://sport.x3mtv.pl
muszę zgrać surówki dla TVP i Polsatu oraz TVN, dlatego musicie poczekać.
Tym samym chciałbym napisać kilka słów o tegorocznym RFC.
Przyjazd do KL owocował w kilka zabawnych scen, m. in. przemyt noża w bagażu podręcznym... kilka butelek whisky na pokładzie KLM (gdzie pani stewardesa już miała nas serdecznie dosyć)
KL - ciekawe miasto, żyjące 24h/dobe - życie tam rozpoczyna się dopiero koło 15-16. Wtedy to lokalesi rozstawiają stragany.
China Town - tam znajdziesz wszystko co "markowe" od Portfeli Timberland'a (za 15ringitów) do markowych Rolexów, z których odpadają wskazówki.... (maurycy coś o tym wie)
z KL organizator przeczochrał nas 500km autokarem z zasypiającym kierowcą na drugi koniec malezji.... rozładowaliśmy lawety...
Organizator w międzyczasie zafundował nam 3 oficjalne rozpoczęcia RFC...
Prolog, 10 odcinków specjalnych w dwa dni, pierwszy obóz na skraju dżungli gdzie Rafał Trwoga załapał w nocy podczas ulewy pełen hamak wody.... ja zaliczyłem glebę na kamienie... niestety linka która miała wytrzymać 240kg, nie wytrzymała 85kg... noc nieciekawa, niczym spanie pod prysznicem (logistyka zawiodła i na przyszłość wiedzieliśmy by plandekę rozkładać nisko)
Na pierszym dniu prologu p. Janszkiewicz rozdupcza auto, Mirek K. skrzywia na pierszym OS. drążek... Suzus jedzie jak wariat w swojej klasie, w której oprócz niego są tylko dwie kijanki.... które denerwują Borówe.
Drugi dzień - od rana leje... kolejne OS'y - Płuciennik rozwala tylne zawieszenie, Trwoga i Rafik spawają je w media kampie.
po prologu 200km do kolejnej bazy... nocny wjazd w dżungle gdzie czeka na wszystkich górka... my zawracamy ba zaatakować z rana. Dyskoteka ambrozji staje w poprzek, sam ambrozja gdzies dalej stawia boka...
rozbijamy obóz poniżej górki.... w moskitierze wielka OSA... całe szczęście, że zauważona i zlikwidowana....
Rano dobija do nas Mirek K. naprawia półoś w naszym kampie, poczym jedzie na góre gdzie mają być OS... my zjeżdzamy do media kampu...
zgodnie z przewidywaniami SOCHO, OS na górce są odwołane... ja z Liściem, smigamy na Quadzie, atakujemy góre, by 3km wyżej spotkać powracający konwój.... OS nie ma... zawodnicy wracają....
Dzień kolejny, to kolejne czochranie się 200km asfaltami na kolejny camp, do którego dojeżdzają nieliczni.... jedni rolują 30m w przepaść... akcja ratownicza w nocy... Albert, socho i trwoga gnają na pomoc - niepotrzebnie....
rozbijamy obóz przy asfalcie.... zaatakujemy w dzień....
muszę zgrać surówki dla TVP i Polsatu oraz TVN, dlatego musicie poczekać.
Tym samym chciałbym napisać kilka słów o tegorocznym RFC.
Przyjazd do KL owocował w kilka zabawnych scen, m. in. przemyt noża w bagażu podręcznym... kilka butelek whisky na pokładzie KLM (gdzie pani stewardesa już miała nas serdecznie dosyć)
KL - ciekawe miasto, żyjące 24h/dobe - życie tam rozpoczyna się dopiero koło 15-16. Wtedy to lokalesi rozstawiają stragany.
China Town - tam znajdziesz wszystko co "markowe" od Portfeli Timberland'a (za 15ringitów) do markowych Rolexów, z których odpadają wskazówki.... (maurycy coś o tym wie)
z KL organizator przeczochrał nas 500km autokarem z zasypiającym kierowcą na drugi koniec malezji.... rozładowaliśmy lawety...
Organizator w międzyczasie zafundował nam 3 oficjalne rozpoczęcia RFC...

Prolog, 10 odcinków specjalnych w dwa dni, pierwszy obóz na skraju dżungli gdzie Rafał Trwoga załapał w nocy podczas ulewy pełen hamak wody.... ja zaliczyłem glebę na kamienie... niestety linka która miała wytrzymać 240kg, nie wytrzymała 85kg... noc nieciekawa, niczym spanie pod prysznicem (logistyka zawiodła i na przyszłość wiedzieliśmy by plandekę rozkładać nisko)
Na pierszym dniu prologu p. Janszkiewicz rozdupcza auto, Mirek K. skrzywia na pierszym OS. drążek... Suzus jedzie jak wariat w swojej klasie, w której oprócz niego są tylko dwie kijanki.... które denerwują Borówe.
Drugi dzień - od rana leje... kolejne OS'y - Płuciennik rozwala tylne zawieszenie, Trwoga i Rafik spawają je w media kampie.
po prologu 200km do kolejnej bazy... nocny wjazd w dżungle gdzie czeka na wszystkich górka... my zawracamy ba zaatakować z rana. Dyskoteka ambrozji staje w poprzek, sam ambrozja gdzies dalej stawia boka...
rozbijamy obóz poniżej górki.... w moskitierze wielka OSA... całe szczęście, że zauważona i zlikwidowana....
Rano dobija do nas Mirek K. naprawia półoś w naszym kampie, poczym jedzie na góre gdzie mają być OS... my zjeżdzamy do media kampu...
zgodnie z przewidywaniami SOCHO, OS na górce są odwołane... ja z Liściem, smigamy na Quadzie, atakujemy góre, by 3km wyżej spotkać powracający konwój.... OS nie ma... zawodnicy wracają....
Dzień kolejny, to kolejne czochranie się 200km asfaltami na kolejny camp, do którego dojeżdzają nieliczni.... jedni rolują 30m w przepaść... akcja ratownicza w nocy... Albert, socho i trwoga gnają na pomoc - niepotrzebnie....
rozbijamy obóz przy asfalcie.... zaatakujemy w dzień....
http://youtube.com/khyrofilms - nasz kanał oraz facebook.com/s35multimedia/ - nasz FB Page
- mellodeque
-
- Posty: 218
- Rejestracja: czw cze 21, 2007 10:41 pm
- Lokalizacja: 3miasto
- Kontaktowanie:
Pobudka rano, nieopodal wjazdu do dźungli na kolejny kamp... lokalni operatorzy TV uczą mnie jak dbać o sprzęt by działał w tych warunkach... na nic się zdają europejskie PELI czy HPRC... sprzęt nie może być składowany w szczelych skrzyniach.... musi sie zaadopotować.
Atakujemy z Mediami dojazd do zawodników, winch za winchem... nie pada... całe szczęście...
Jadę z Arkiem z terenowo, mijamy miejsce rolowania Landrover'a, nie wyglada to ciekawie, 30m rolki w dół skarpy... cud że wszystko dobrze się skończyło...
Jedziemy, dojeżdzamy do rzeki.... dobijamy do zawodników... rozbijam hamak wśród bambusów... w nocy widzę świecące oczka wokół hamaka, przy bliższym spotkaniu okazuje się że to masa pająków nocnych...
miały być OS, zostały przełożone na dzień następny... strawą i wódką gości mnie ZIBI, Dereś, Adamczyk i grześ.... jest dobrze....
Dzień kolejny.... zaplanowane 3 OS.... jeden w dźungli, jeden w rzece... trzeci to.... pchanie SIMEX'a w błocie (ot takie Zulu Gula w puszczy)
Adamczyk nie ma przedniej windy... skrzynia padła (brak zapasowej), jedzie winchując się przez przód tylną windą... Ambrozja robi OS w tempie nieznanym nikomu. Mirek K. losuje start jako pierwszy i przedziera się przez masę lian... notując słaby wynik... w bolidzie Płuciennika blokuje się bęben wyciagary... czas słaby....
Rano, wyjeżdzamy z Campu, reszta śmiga do Twilight Zone... jak się potem okaże na próżno.... Czekamy na nich w Obozie poniżej... czerpiermy z ładnego dnia, susząc na słońcu i przy ognisku resztki odzieży.
Po południu dojeżdzają do nas, z nowiną, ze organizator dał dupy i nie przygotował tras...
czekamy kolejną noc na OS, wokół ostatniego Campu....
Atakujemy z Mediami dojazd do zawodników, winch za winchem... nie pada... całe szczęście...
Jadę z Arkiem z terenowo, mijamy miejsce rolowania Landrover'a, nie wyglada to ciekawie, 30m rolki w dół skarpy... cud że wszystko dobrze się skończyło...
Jedziemy, dojeżdzamy do rzeki.... dobijamy do zawodników... rozbijam hamak wśród bambusów... w nocy widzę świecące oczka wokół hamaka, przy bliższym spotkaniu okazuje się że to masa pająków nocnych...
miały być OS, zostały przełożone na dzień następny... strawą i wódką gości mnie ZIBI, Dereś, Adamczyk i grześ.... jest dobrze....
Dzień kolejny.... zaplanowane 3 OS.... jeden w dźungli, jeden w rzece... trzeci to.... pchanie SIMEX'a w błocie (ot takie Zulu Gula w puszczy)
Adamczyk nie ma przedniej windy... skrzynia padła (brak zapasowej), jedzie winchując się przez przód tylną windą... Ambrozja robi OS w tempie nieznanym nikomu. Mirek K. losuje start jako pierwszy i przedziera się przez masę lian... notując słaby wynik... w bolidzie Płuciennika blokuje się bęben wyciagary... czas słaby....
Rano, wyjeżdzamy z Campu, reszta śmiga do Twilight Zone... jak się potem okaże na próżno.... Czekamy na nich w Obozie poniżej... czerpiermy z ładnego dnia, susząc na słońcu i przy ognisku resztki odzieży.
Po południu dojeżdzają do nas, z nowiną, ze organizator dał dupy i nie przygotował tras...
czekamy kolejną noc na OS, wokół ostatniego Campu....
http://youtube.com/khyrofilms - nasz kanał oraz facebook.com/s35multimedia/ - nasz FB Page
- mellodeque
-
- Posty: 218
- Rejestracja: czw cze 21, 2007 10:41 pm
- Lokalizacja: 3miasto
- Kontaktowanie:
Następny dzień... 3 OS.... dwa proste, jeden megaprosty.... niestety 3 OS z uwagi na protest p. Janaszkiewiczów zostaje przemodelowany na OS nocny (trwający całe 50sek do 1:20sek)
W Nocy idę w dźungle ponagrywać odłosy... jest strasznie ale ciekawie, w świetle czołówki widzę oczka jakichś stworów.... nagrywam, wracam do campu gdzie toczy się integracja i nauka naszych azjatyckich przyjaciół słów Kocham Ojca Rydzyka, oraz Naje-Bałem Się... (to po bimbrze)
kolejny dzień, wyjazd z Dżungli do Kuala Terenganu, kolejne prawie 200km asfaltami... lokujemy się w hotelu... pierzemy ciuchy... idziemy na zwiad do slumsów....
Wieczorem rozdanie nagród... bankiet... (wolimy własne rozrywki)
Rano wyjazd - 8h do KL.... zakończenie, pakowanie aut do kontenerów... pożeganie SOCHO i Greka.... mam nadzieje, ze będą mieli lepsze przygody niż my...
to na tyle w wielkim skrócie z mojej strony... towarzystwo dopisało... Team Poland, poza jednym wyjątkiem spisał się nieźle, trzymaliśmy się razem na dobre i na złe (co uważam na duży plus)
organizacja RFC klękła... z obietnic pozostał niesmak... i wątpliowości, czy warto tam wracac....
to na tyle... więcej pokaże Video i zdjęcia
/pozdrawiam
/Mell
W Nocy idę w dźungle ponagrywać odłosy... jest strasznie ale ciekawie, w świetle czołówki widzę oczka jakichś stworów.... nagrywam, wracam do campu gdzie toczy się integracja i nauka naszych azjatyckich przyjaciół słów Kocham Ojca Rydzyka, oraz Naje-Bałem Się... (to po bimbrze)
kolejny dzień, wyjazd z Dżungli do Kuala Terenganu, kolejne prawie 200km asfaltami... lokujemy się w hotelu... pierzemy ciuchy... idziemy na zwiad do slumsów....
Wieczorem rozdanie nagród... bankiet... (wolimy własne rozrywki)
Rano wyjazd - 8h do KL.... zakończenie, pakowanie aut do kontenerów... pożeganie SOCHO i Greka.... mam nadzieje, ze będą mieli lepsze przygody niż my...
to na tyle w wielkim skrócie z mojej strony... towarzystwo dopisało... Team Poland, poza jednym wyjątkiem spisał się nieźle, trzymaliśmy się razem na dobre i na złe (co uważam na duży plus)
organizacja RFC klękła... z obietnic pozostał niesmak... i wątpliowości, czy warto tam wracac....
to na tyle... więcej pokaże Video i zdjęcia
/pozdrawiam
/Mell
http://youtube.com/khyrofilms - nasz kanał oraz facebook.com/s35multimedia/ - nasz FB Page
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość