Zamierzam kupić Granda po 99 i proszę o opinie.
Moderator: Mroczny
Zamierzam kupić Granda po 99 i proszę o opinie.
Witam wszystkich! Tak, jak napisalem w temacie, zamierzam kupić Jeepa Grand Cherokee model po 99 (WJ) i chcialbym poznać Wasze fachowe (jako codziennych użytkowników) opinie. Nie wiem, czy warto kupić Jeepa z dieslem 3,1 TD, 2,7 CRD czy z benzyną (4,0 R6 lub 4,7 V8) i zagazować. NApiszcie proszę, w co warto zainwestować, a co jest zupelną porażką, na co zwracać uwagę, co się psuje, jak ze skrzyniami biegów (muszę ciągać przyczepę czasami), czy zawieszenia są trwale i czy wycieki oleju z mostów są uciążliwe i tuzin innych pytań, które wyjdą podczas dyskusji.
Z góry dziękuję, pozdrawiam
Kontakt do mnie 606 906 900.
Z góry dziękuję, pozdrawiam
Kontakt do mnie 606 906 900.
Do przyczep itd. najlepsze będzie V8. Ale najlepiej sprecyzuj jakie masz preferencje, tzn. jak często jeżdzisz w terenie (dodaj 1 i pomnóż przez 10, uzyskasz wynik docelowy
). Podaj ile robisz kilometrów i przede wszystkim ile masz gotówki na zbyciu. Bo niestety ale po twoim poście można ci powiedzieć tylko: psuje się wszystko jak się nie dba, zawieszenia są trwałe ale miękkie, i są co najmniej dwa tuziny inych spraw




Był Jeep Grand Cherokee 4.0 2004, jest Suzuki Jimny 1.3 2006
Otworzylem fabrykę mebli na wsi. Droga dojazdowa do zakladu to 10 km po czarnym, 12 km po dziurawej drodze 10 kategorii odśnieżania (kocie lby), jazda glównie do roboty i z powrotem, przyczepa do 1,5 tony z meblami, czasem laweta z samochodem (jak trzeba pomóc kumplom), planowane przebiegi do 30-45 tys. km rocznie, czasem z synem na pola i w lekki teren, ale glównie będzie to jazda po nierównych drogach wschodniego mazowsza z dziurawą Warszawą. Obecnie jeżdżę A6 quattro z 2004 i żal mi tluc tego samochodu, bo zakończylem z elegancką jazdę w garniturku po autostradach. Planuję przeznaczyć nie więcej, niż 60 000 PLZ
... potwierdzam. Jak ciągnie Cie do Jeepa to spróbuj - pokochasz albo znienawidziszgolony pisze:jak umiesz sam naprawic to oki jesli nie to japonca.amerykanskie auto trzeba kochac czesto miloscia jednostronna...a i tak czesto zdradza...

Co do wyboru silnika to polecam
- 2.7 CRD - dość ekonomiczny ( z XJ na lawecie spalił mi kiedyś 9.5 l na 100km) Ładna kultura pracy i jak mu się leje dobre paliwo to brak problemów. Po Audiku będzie Ci brakowało mocy

- 4.7 V8 - dość nieekonomiczny - spali ile wlejesz

Hymmm ... i masz prawdziwe V8 - dzwięk, praca, moment - wszystko tym przeciągniesz.


Jak zimą założysz dobrą opone zimową to sobie sam droge do domku odsnieżysz.
TYLKO kilka(naście) Jeepów ... czasami nawet jakaś sztuka sprawna 

-
- Posty: 426
- Rejestracja: czw lut 27, 2003 5:53 pm
- Lokalizacja: Kępice k/Słupska-Sławna-Miastka
Najbardziej podoba mi się to o miłości jednostronnejgolony pisze:jak umiesz sam naprawic to oki jesli nie to japonca.amerykanskie auto trzeba kochac czesto miloscia jednostronna...a i tak czesto zdradza...








UAZ 5,9 V8 - rodzony w bólach - niestety SPRZEDANY
NO 45 tys. rocznie to już można powoli myśleć o dieslu, ale za 60 tys. dobrego nie kupisz. V8 do przyczep itd jest doskonałe, a w dodaku ma quadra-drive które pięknie pomaga w śniegu czy w terenie.
Wariant najtańszy w zakupie to I6 4.0, ale ani to mocne, ani ekonomiczne- moim zdaniem opłacalne tylko dla ludzi co to używają tak jak ja- na wyjazdy i zimą, przy przebiegach maks. 30 tys. rocznie. Tyle tylko, że instalacja gazowa już za 2 tys a nie za 6 i trochę mniej pali. No i super łatwy w naprawach i bezawaryjny. Ino tej mocy mało niestety
Diesel to wszystko spoko, ale ja w te diesle nie wierzę. Idź w V8 z quadradrive a nie pożałujesz ani złotówki na to paliwo
Acha, jeszcze jedno- 2.7 CRD jest od 2001 roku. Wcześniej 3.1 który tym bardziej nie budzi mego zaufania. Wolałbym młodsze 4.0
Wariant najtańszy w zakupie to I6 4.0, ale ani to mocne, ani ekonomiczne- moim zdaniem opłacalne tylko dla ludzi co to używają tak jak ja- na wyjazdy i zimą, przy przebiegach maks. 30 tys. rocznie. Tyle tylko, że instalacja gazowa już za 2 tys a nie za 6 i trochę mniej pali. No i super łatwy w naprawach i bezawaryjny. Ino tej mocy mało niestety
Diesel to wszystko spoko, ale ja w te diesle nie wierzę. Idź w V8 z quadradrive a nie pożałujesz ani złotówki na to paliwo

Acha, jeszcze jedno- 2.7 CRD jest od 2001 roku. Wcześniej 3.1 który tym bardziej nie budzi mego zaufania. Wolałbym młodsze 4.0
Był Jeep Grand Cherokee 4.0 2004, jest Suzuki Jimny 1.3 2006
Nie, chodziło mi o ten powszechny strach przed elektroniką. Może i jestem nieobiektywny (bo się trochę na tym znam/znałemmichals pisze:Mismanowi chodzilo z tymi historiami o dobry warsztat.bodek1 pisze:No historie najnowszeszczególnie historyczny jest climatronic



"Panie doktorze, koledzy mogą częściej i więcej...
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."
Na szczęście w grandzie jest relatywnie mało elektroniki związanej z układem jezdnym, tzn. takiej, która może człowieka unieruchomić. Zdarzają się przeca różne chocki-klocki w stylu wyświetlania się że drzwi otwarte mimo że zamknięte itd, ale to nie jest tragedia świadcząca o konieczności udania się do ASO i wymiany komputera...
Ja mam auto dość młode i dość proste (w zasadzie Laredo), więc moze to nie jest w pełni oddające stan rzeczy, ale mam go od ponad roku, i nie miałem ani jednego przypadku awarii, nawet najdrobniejszej.
Ja mam auto dość młode i dość proste (w zasadzie Laredo), więc moze to nie jest w pełni oddające stan rzeczy, ale mam go od ponad roku, i nie miałem ani jednego przypadku awarii, nawet najdrobniejszej.
Był Jeep Grand Cherokee 4.0 2004, jest Suzuki Jimny 1.3 2006
Wszystkie obecnie produkowane auta mają elektronikę, która może się zepsuć. I jakoś nikt nie pluje, ze jak się w S-klasie zesra np. czujnik położenia wału, to on tak samo nie pojedzie, jak jeep z uszkodzonym tymże czujnikiem.mendelmax pisze:Na szczęście w grandzie jest relatywnie mało elektroniki związanej z układem jezdnym, tzn. takiej, która może człowieka unieruchomić. Zdarzają się przeca różne chocki-klocki w stylu wyświetlania się że drzwi otwarte mimo że zamknięte itd, ale to nie jest tragedia świadcząca o konieczności udania się do ASO i wymiany komputera...
Ja mam auto dość młode i dość proste (w zasadzie Laredo), więc moze to nie jest w pełni oddające stan rzeczy, ale mam go od ponad roku, i nie miałem ani jednego przypadku awarii, nawet najdrobniejszej.
Oczywiście, lepiej używać starego parchola z silnikiem z ciężarówki, do którego zestaw naprawczy firmy 3M (Majzel, Młotek, Mięśnie) sprawdza się najlepiej, spalającego tyle ON co jeep benzyny, przy komforcie jazdy (głośności np.) o 3 dB lepszym od Fadromy. Bo parchole są da best

Tak, jeepy są do dupy. A właściciele którzy nie topią aut w gównie po wycieraczki przynajmniej raz w tygodniu, to przedstawiciele mniejszości seksualnych.
Aż się czytać nie chce czasem posiadaczy nie-jeepów, jakie to oni złe doświadczenia mieli z tym gównianym samochodem, i jaki to w ogóle chłam.
Wprost wynika to prawdopodobnie z nieuctwa (tak, wiem, nie każdy musi się znać np. na mechanice czy elektronice - lub przynajmniej elektryce) - ale nieposiadanie tej wiedzy nie upoważnia do ferowania opiniotwórczych sądów mentorskim tonem.
Nie bronię marki ślepo, jeep ma pewne wady - zupełnie jak każdy inny samochód innej marki. To co uprawiają niektórzy, ćwicząc słowotwórstwo na temat jeepa, to w czystym wydaniu hipokryzja. Wystarczy poczytać inne działy tematyczne, dotyczące niepsujących się

Zdaję sobie sprawę, że te fałszywe opinie w dużej mierze są wynikiem powszechnego (niestety ? stety ? ) dostępu do Internetu, terminal w każdym chlewiku, warsztacie - z którego niejeden niedouczony pan Czesio czy inny pan Henio przelewają gorycz, bo nie udało im się nawet zrozumieć, jak działa to i owo, o nieco wyższym stopniu komplikacji od np. gaźnika dwugardzielowego Weber.
To tak gwoli przemyśleń rozmaitych, i usilnych (aczkolwiek bezskutecznych) próbach zaakceptowania postów-gniotów pisanych przez znawców marki, da best mechanixów.

"Panie doktorze, koledzy mogą częściej i więcej...
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."
Ehm... I tak, i niemendelmax pisze:misman, jednego nie rozumiem, co może wnika z późnej pory- ty się ze mną zgadzasz czy mi przeczysz?




No i dalej twierdzę, że elektronika w autach jest potrzebna, i wcale nie jest taka straszna i trudna

"Panie doktorze, koledzy mogą częściej i więcej...
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."
Z tą potrzebnością to zależy. Jeśli coś się da zrobić prosto mechanicznie to nie widzę powodu angażowania elektroniki. Jeśli jednak coś można elektroniką osiągnąć- czemu nie. Uważam że np. Quadra-drive jako żywo pokazuje, że elektronika nie musi być wcale potrzebna dla zapewnienia lepszej trakcji. Jednak nie wyobrażam sobie tych naszych silników na gaźnikach 

Był Jeep Grand Cherokee 4.0 2004, jest Suzuki Jimny 1.3 2006
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości