lech. pisze:Róbta co chceta, ale.....
Szkoda życia na odszczurzanie trucheł, oślizgłych kierownic, zaświnionych pogruźliczych gałek, śmierdzących dźwigni i wypierdzianych foteli po 5-ciu Turkach.
Szkoda życia na szukanie igły w stogu siana czyli 2,9 w stanie igła (rodzynek wart minimum 7 kPLN i może parę sztuk na Polskę).
I tak w efekcie powstanie 120-to konny muł, z którym V6 zrobi co zechce na szutrach, a w terenie i tak gadają windy, nie gwiazdy na maskach.
Po prostu szkoda życia na pierdoły, bo ma się jedno.
Lepiej zająć się przyjemnościami - kobietą, dzieckiem, przyjemnym wypoczynkiem niż upierdo...ny błotem i towotem gasić światło o świcie w garażu.
Się pozwolę nie zgodzić ...
Powyższe załatwia taki powiedzmy Yaris czy inny golf - jako drugie auto i do jeżdżenia po bułki. A stare żelazo służy jako takie samo hobby jak kolekcjonowanie znaczków (cierpliwość) i sposób na odreagowanie stresu ...
A poważniej - żeby stary strucel służył długo i bezawaryjnie (znacznie dłużej i bezawaryjniej niż nowe wycudowane plasticzane - i spierdolone antykorozyjnie w myśl obecnych eco - sreko norm) pudło to musi być profesjonalnie odrestaurowany, a nie klejony powertapem i gumą do żucia. A to niestety kosztuje sporo. I kasy, i czasu.
No i oczywiście kwestia celu - współczesne auta są konstruowane pod kątem współczesnych potrzeb (mam na myśli europejskie wersje aut). Znaczy - nie do taplania w błocie czy innym "terenie" ...

Ale - zdarzają się przypadki "nieszablonowe". @lechu - gwarantuję, że Twoja J12 potraktowana tak jak traktuję swoje żelazo nie będzie już taka ach och naj, i w wielu miejscach pojedzie na sznurku za starą J7 czy J6 ...
