mike133 pisze:domel_syncro pisze:...ale jezeli widze ze jest to specyfik danego regionu czy kraju..( nie mowie tutaj o jakies fastfodCH)..to polecam sprubowac choć kęs.
Nie wchodzi to w grę - mam wybraną swoją drogę, jeśli chodzi o jedzenie [brzmi to ciut patetycznie

] i nie mam w planach jej zmieniać. Jem ryby i nabiał. Jednak nie podlega dyskusji, że zjem mięso, jeśli będę umierał z głodu. Ale jeśli nie muszę, bo mam wybór, to nie.
Oczywiście walory kulinarne regionu będę miał skastrowane do poziomu mojej diety, ale to przeżyję. Kulinaria w moim wypadku tylko uzupełniają napotkane krajobrazy i przygody
Co do Kamczatki, to może jeszcze nie teraz, ale jestem przekonany, że w ciągu najbliższych 24 miesięcy pojawi się Mongolia lub głęboka Rosja, więc muszę się psychicznie przygotować już teraz
Uwierzcie mi, w mojej głowie problem jedzenia na wschodzie, to całkiem duży kawał traumy

Ale powiedz, Kolego sympatyczny, o co właściwie Ci chodzi
Przecież nie ma obowiązku tam jechać.
A mięska

do buzi nikt Ci na siłę na wciśnie.
Poza tym człowiek bez jedzenia nawet 2 miesiące wytrzymuje.
Dłuższą wyprawę planujesz

To weź se tortille z Biedronki, tam nie ma ani mięsa, ani mąki

Czysta chemia - nigdy się nie zepsują
Z Twoich postów wnioskuję, że szlachetne niejedzenie nieżywych organizmów nie ma podłoża medycznego, tylko raczej ideologiczne.
Ale to Twoja ideologia, więc raczej wątpię żeby ktoś inny potrafił Ci pomóc

Bo np. ja uwielbiam schabowego z frytkami i kapustę ze skwarkami
I ani trochę mi nie przeszkadza, że ten schabowy kiedyś był Prosiaczkiem
