jakiś czas temu zakupiłem sypiącego się Daihatsu Rocky, 2.8TD (DL-51) i zacząłem jego odbudowę, którą postaram się tu opisać, zainspirowany pewnym tematem z "Towarzyskich". (Uwaga, nie jestem pewien czy chronologia wydarzeń jest na pewno dokładna)
Tak więc auto przywieźliśmy na lawecie z Gniezna do Poznania, ze zmielonym reduktorem, bez wałów i z blacharką w opłakanym stanie.


Po umyciu auta i dokładniejszych oględzinach przystąpiłem do rozbiórki.




Jakiś czas później wytoczyliśmy z ojcem ramę i zaczęliśmy ją czyścić, po czym wspólnie ową ramę pomalowaliśmy.


Teraz przyszła kolej na reduktor, tak więc zabrałem się z moim szefem, który akurat miał coś w Łodzi do załatwienia do rzeczonego miasta celem zanabycia reduktora, przy okazji zanabyłem też skrzynię, bo sprzedającym nie chciało się oddzielać jej od reduktora.
Gdy tylko reduktor ze skrzynią przywiozłem, wyczyściłem go i pomalowałem, zajęliśmy się jego montażem i wymianą układu wydechowego.

Po skończeniu sprawy reduktora, zajęliśmy się z tatą zbiornikiem paliwa, złapałem za szlifierkę i odkryłem że zbiornik jest w kilku miejscach dziurawy (dziury zasłaniała tylko warstwa rdzy i błota).
No to wybraliśmy się do mnie do pracy i znalazłem zbiornik od Poldka Traka, który odkupiłem za symboliczną cenę, teraz trzeba go tylko było dopasować do ramy, a raczej ramę do zbiornika, przespawaliśmy po prostu mocowanie zbiornika odrobinę do przodu.
Przy okazji wymieniliśmy rurki doprowadzające paliwo na odcinku zbiornik-silnik, bo też już powoli się moczyły, na łuku.
Przy zbiorniku musieliśmy tylko przerobić wlew paliwa, czyli wykonać nowy i przykręcić go do zbiornika, po czym zbiornik zalaliśmy ropką w celu sprawdzenia szczelności, na razie wszystko ok.


No i dzisiaj zacząłem czyścić kastę, błotniki już wyczyściłem gdzieś pomiędzy malowaniem ramy a zakupem reduktora.

Przy okazji muszę napisać, trochę ku przestrodze, że w czasie demontażu szyby przedniej (na kilka dni przed zdjęciem kasty) miała ona czelność pęknąć.
Jeszcze rozebrałem spręgiełka (z początku myślałem że będzie lewe do wymiany bo się nie dało go przekręcić) i jak się okazało było tam nawalone pełno smaru grafitowego i sprzęgiełko lewe było źle założone, po poprawnym montażu (w pełni intuicyjnym) wszystko działa poprawnie.
Na razie tyle, mam nadzieje że jeszcze będę miał o czym pisać.

PS.
Wszelkie sugestie mile widziane, zarówno a pro po wypocin w tym temacie jak i samochodu.