Po ostatniej jezdzie w terenie, zaliczyłem pierwsze wodowanie

. Uszczelki w drzwiach o dziwo są bardzo szczelne. woda przesiąkała jak by tyłem auta do środka. Dzięki szybkiej interwencji kolegów ze stowarzyszenia wyciągneli mnie z rzeki. Na koniec wyjazdu ognisko i płukanie spodów samochodów z błota. Po tym zabiegu silnik zaczął kuleć. Auto przestało dzień, dwa, rozebrałem, sprawdziłem świece itd. się zdawało ok. lecz dalej auto kulało. następnego dnia rozebrałem, okazało się że woda dostała się pomiędzy świece tworząc przebicia wysuszyłem i było by ok. lecz na jednym garze silnik nie chodził, na benzynie było ok. więc coś z gazem, okazało się że przewód od wtrysku gazu odłączył się.ogarnąłem problem. przy okazji wymieniłem cewki bo juz wcześnej na jednej było jakieś przebicie czasem. przewody również nowe. złożyłem wszystko do kupy a tam zonk. auto nie odpaliło. Pomyślałem że nie sprawne części zostały wysłane do mnie. Założyłem spowrotem stare a tam dalej to samo. Założyłem nowe i zacząłem sprawdzać wszystko. Okazało się że jeden z trzech kabelków od czujnika położenia przepustnicy się urwał, przylutowałem i Auto odzyskało zwinosć, jeszcze większą niż przed awariami.
Usunąłem zbędne plastiki, zakola, zbiorniczki z powietrzem na dolocie.te za i przed filtrem powietrza. Prosta, giętka rura na wysokości grila zamiast dolotu nad chłodnicą, zasysa powietrze między światłem a chłodnicą. dodatkowo wywaliłem wisco i zamontowałem wentylator prądożerny

w końcu słychać silnik a nie wisco. Na razie wentylator załączany jest w dwóch pozycjach. 1. automatycznie po przekręceniu kluczyka, oraz awaryjnie w razie co załączany przelącznkiem.
Próbuje zaadoptować oryginalny czujnik temp. zamontowany przy termostacie. steruje on zapewne ssaniem.
Jak się nie uda przetnę przewód gumowy nad chłodnicą wstawię kawałek kwasówki z wcześniej wspawanym mocowaniem na czujnik oraz zacisnę opaskami rurę.